Napisałam dziś dla Ciebie opowieść iście wigilijną. O cudach, o spełnianiu marzeń i o dobru, które nas otacza. Mam nadzieję, że doczytasz do końca i ta opowieść Cię zainspiruje. Mi ta wiedza dała bardzo dużo.

Pierwszy raz z prawem przyciągania spotkałam się na studiach. Pani Profesor, z którą mieliśmy zajęcia emisji głosu powiedziała w pewnym momencie: „Wiecie co, ten materiał może poczekać. Ja mam Wam dziś do powiedzenia coś, co Wam się w życiu przyda znacznie bardziej i co każdy powinien wiedzieć”. I wtedy opowiedziała nam jej historię z prawem przyciągania. Mówiła o tym, jak co noc, przed zaśnięciem, wyobraża sobie lejek, który ściąga do niej z kosmosu całe dobro i wszystko, czego ona w danym momencie potrzebuje.
Powiedziała nam,że bardzo chciała zamieszkać z rodziną w dużym domu. Wiedziała, że nie mają na to pieniędzy, ale postanowiła ściągnąć ten dom myślami.Codziennie wieczorem wyobrażała sobie pieniądze płynące do niej lejkiem. Dodatkowo zaczęła szukać ogłoszeń w internecie i jeździli z mężem oglądać domy. Nie miało znaczenia to, że nie byli w stanie wtedy go kupić. Ona zachowywała się tak, jakby te pieniądze już miała i szukała tylko idealnego miejsca do życia. Po kilku miesiącach znaleźli idealny dla siebie dom.
I wiesz co?
Dostali spadek.
Kiedy Pani Profesor nam to opowiadała, oczy miała roześmiane. Cała twarz pokazywała jej wdzięczność i niesłychaną radość.
„Nic nie wskazywało na to, że moglibyśmy otrzymać jakiś spadek. Ta wiadomość była dla nas nie do ogarnięcia”.
I stało się. Kupili ten wymarzony dom. Kiedy nam to opowiadała, byli na etapie urządzania się.

Jak myślisz, jaka była moja reakcja, kiedy słuchałam jej historii?

Uwierzyłam jej, bo ja w takie rzeczy wierzę. Ale pomyślałam też, że mi to się nigdy nie przytrafi, że moje życie to nie jest bajka… Próbowałam nawet kilka razy wyobrażać sobie lejek, ale szybko zaprzestawałam, bo nie miało to natychmiastego przłozenia w rzeczywistości.
Przypomniałam sobie tę nietypową lekcję, kiedy zaczęłam zajmować się coachingiem. Napotykałam osoby piszące lub mówiące o tym, jak dla nich spełnia się to, o czym zaczynają intensywnie myśleć. Wkrótce też na własnej skórze miałam przekonać się, jakie to prawo ma WIELKĄ MOC. Ale o tym za chwilę…

Ciekawa jestem, co Ty myślisz o tym całym przyciąganiu? 🙂

Wiesz, że ma ono swoje uzasadnienie w fizyce kwantowej?
Już sam Albert Einstein mówił, że wszystko jest energią. Twoje ciało jest energią w formie fizycznej. Twoje myśli również są energią, lecz dopiero czekają na uformowanie. Dodatkowo każdy z nas wibruje z pewną częstotliwością. Myśli radosne zwiększają częstotliwość wibracji, a te działają jak magnes na sytuacje, które wibrują podobnie.
Mówiąc wprost- przyciągamy to, o czym intensywnie myślimy. Niestety, jeśli wibrujemy z niską częstotliwością (negatywne myśli i uczucia) to podobnie wibrujące sytuacje będą do nas ciągnąć.

Weźmy przykład mojego męża, który jakiś czas temu miał obsesję na punkcie ptasich kup na jego samochodzie (na serio tak było). Każdego ranka przed wyjściem do pracy pełen złości mówił: „Zobaczymy ile dziś ptaków obsrało mi samochód”. I wiesz co? On naprawdę co rano miał samochód w białych plamach… Śmiać mi się chciało, bo inne samochody zaparkowane obok niego nie były zabrudzone… Pewnego dnia po prostu przestał myśleć o ptasich kupach na jego samochodzie, a te przestały się pojawiać…
Tak, ściągamy to, o czym intensywmmie myślimy.

Ok, więc możesz powiedzieć, że od dziś zaczniesz naprawdę intensywnie myśleć, że wygrasz w totka. Wygrana gwarantowana?
Niestety, jest jeszcze jedna baaardzo ważna kwestia.
Żeby przyciągnąć to, o czym myślisz, nie wystarczy powtarzać tego sobie w głowie, a nawet nie wystarczy stworzyć sobie wizji osiągnięcia celu.
Pamiętasz Panią Profesor? Ona UWIERZYŁA, że to jest możliwe. Wiarę miała tak silną, że zaczęła nawet szukac ogłoszeń i oglądać domy. Czyli PODJĘŁA DZIAŁANIA, które zmierzały do realizacji jej wizji.

A jak ja przekonałam się ostatnio o wielkiej mocy prawa przyciągania?
1,5 roku temu trafiłam na ogłoszenie idealnego dla nas domu w idealnej dla nas lokalizacji. Przeglądałam wtedy ogłoszenia z ciekawości, żeby rozeznać się na rynku.
Pojechaliśmy, żeby wejść do tego domu i poczuć jego atmosferę. Weszliśmy (co prawda był jeszcze bez dachu ) i poczuliśmy, że to byłoby dla nas wymarzone miejsce. Zobaczyłam się wtedy siedzącą zimą przy kominku, a latem w ogrodzie. Wracałam do tej wizji bardzo często. Nawet wtedy, gdy okazało się, że ten dom nie czekał, aż będziemy mogli go kupić… Został sprzedany zarówno „nasz dom” jak i wszystkie obok niego, które jeszcze nawet nie zostały wybudowane. Kiedy mieliśmy już gotówkę na wkład własny, zaczęłam szukać innych ogłoszeń. Inne lokalizacje, gdzie domy były dla nas osiągalne, nie były jednak takie dla nas idealne. Szukaliśmy i szukaliśmy, a ja uparcie wszem i wobec oświadczałam, że najbardziej chcielibyśmy kupić „nasz” dom, który 1,5 roku temu oglądaliśmy.
I wiesz co?
Niedawno spełniłam jedno ze swoich marzeń – kupiliśmy ten „nasz” wymarzony dom. Osoby, które rok temu go zarezerwowały,  musiały zrezygnować z jego kupna i oferta wróciła na rynek.
Tak właśnie było. To moja osobista świąteczna opowieść, w której marzenia się spełniają.

  • Pamiętaj, jesteś magnesem.
  • To, czego pragniesz przychodzi do Ciebie, kiedy jesteś na to gotowa i otworzysz na to swoje myśli i uczucia.
  • Skupiając się na tym, czego chcesz, staraj się otaczać pozytywnymi myślami. KIiedy silniejsze są negatywne uczucia w stronę tego, czego już nie chcesz, lub czego się obawiasz – Twój wewnętrzny magnes przyciąga właśnie takie sytuacje.

Jestem teraz w trakcje spełniania kolejnego marzenia. Jeśli chcesz mi pomóc i przy okazji puścić w obieg trochę dobra (ono zawsze wraca, bo wysyła wysokie wibracje) to proszę, odpowiedz na pytania z tej ankiety.