Cześć! Wiesz, że jutro jest początek astronomicznej wiosny?:) A ja wciąż w zimowej kurtce chodzę…
Ostatnio ktoś dał mi znakomitą radę, z której nie skorzystałam. Stąd właśnie pomysł na napisanie dzisiejszego newslettera…
„Z takim pomysłem to Ty możesz uderzać od razu do prezesów firm! Wystarczy, że się z nimi skontaktujesz, a jak usłyszą,co masz do zaoferowania to od razu będa się do Ciebie pchać drzwiami i oknami! Dziewczyno! Przecież Ty już dziś możesz podbić świat!”
Wiesz, ile razy podobne myśli przebiegały mi przez głowę w czasie sesji coachingowych? Nie zawsze oczywiście chodziło o prezesów firm. Chodzi po prostu o moment, w którym z podekscytowania możliwościami, jakie ma dana osoba, najchętniej wstałabym z krzesła i zaczęła biegać po pokoju 😉
Te myśli nie należały do mnie-coacha, ale do mnie- Justyny, słuchającej wspaniałych pomysłów na biznes i znającej talenty danej osoby. Te myśli w ogóle nie powinny mieć dostępu do mnie-coacha w czasie sesji, ale uderzały do mnie z taką siłą, że czasem nie mogłam ich nie zauważyć.
Dlaczego nie mówię takich słów na sesjach? Dlaczego ja-coach na takie myśli nie mam miejsca?
Czy zdara Ci się, że ludzie dookoła Ciebie jakby wiedzieli lepiej, co jest dla Ciebie dobre, a co nie? Zrób to, zrób tamto, powinnaś pójść tam, ja na Twoim miejscu, a może mogłabyś… Na pewno słyszałaś tego mnóstwo w swoim życiu. I co? Robiłaś to, co Ci radzono, do czego Cię namawiano, zachęcano…
Może tak – jeśli stwierdziłaś, że to dla Ciebie dobre rozwiązanie, a może nie – jeśli uważałaś, że to jednak nie dla Ciebie. Najgorsze są jednak sytuacje, kiedy robisz coś, co ktoś uważał za świetny pomysł dla Ciebie, ale jakoś nie jesteś do tego przekonana, albo nie masz lepszego pomysłu… Wtedy robisz coś trochę sprzecznego z samą sobą, wycofujesz się w połowie lub po prostu tego nie robisz, mając przy tym często wyrzuty sumienia.
Na coachingu zamiast tego dziają się 2 rzeczy:
– stymulacja wyobraźni, myślenia, czucia i zyskanie nowej perspektywy, abyś to Ty zdecydowała o najlepszych dla siebie rozwiązaniach. Dla wielu osób jest to nowość i dopiero na sesjach uczą się ufać sobie i swoim decyzjom.
– Ty decydujesz na co jesteś gotowa w danym momencie. W przyszłości chcesz wejść na Mont Everest, ale na ten moment jesteś gotowa tylko na Giewont? Wspieram Cię w tej decyzji, a może nawet w wyniku sesji poczujesz się na tyle silna, że wejdziesz już na Rysy.
Wyobraź sobie, że to właśnie Twoim marzeniem jest wejście na Mont Everest. Gdybym dała Ci sprzęt do wspinaczki, kombinezon, specjalne buty i plecak ze wszystkimi potrzebnymi rzeczami, to czy dałabyś radę już w tym tygodniu tam wejść? A co z przygotowaniem fizycznym i psychicznym? No właśnie, na to pracuje się przez wiele miesięcy.
Dlatego właśnie nigdy na sesji nie wypowiadam słów: „Tak, przyszedł czas na podbijanie świata!”, ale czekam, aż je usłyszę.
Najnowsze komentarze