Jak minął Ci lipiec? Miałaś okazję odpocząć?

U mnie ostatnie tygodnie obfitowały w wiele pozytywnych informacji od osób, z którymi mam sesje coachingowe. Zaczęły się u nich pojawiać piękne efekty pracy, którą w siebie do tej pory włożyły. Te dziewczyny znalazły się akurat teraz na podobnym etapie zmian i nadszedł dla nich moment zbierania plonów. Są to piękne chwile pokazujące, że WARTO. Warto się zmieniać, warto chcieć więcej od siebie i od życia, warto wkładać wysiłek w bycie szczęśliwą osobą.
Zanim jednak nastąpi moment optymistycznego nastawienia i zbierania owoców pracy, często pojawia się etap, który nazywam „to wszystko jest bez sensu”. Jest to czas zwątpienia, przygnębienia, chaosu… czyli po prostu masz ochotę „rzucić to zmienianie w cholerę”.

Piszę o tym procesie zmian, bo ostatnio u mnie w domu trwa odpieluchowywanie mojego synka… Pewnie zapytasz jaki to ma związek?:) Kiedy pierwszy raz zdjęliśmy mu pieluchę i pokazaliśmy, gdzie robi się siku, zadziałało to z bardzo dobrym efektem. Chętnie siadał na nocniku, oglądał książeczki i od czasu do czasu coś na ten nocnik robił. Był pełen entuzjazmu, traktował to jako fajną zabawę, coś ciekawego…Po ok. 2 tygodniach „trenowania” tylko rano przyszedł czas na pozbycie się pieluchy na cały dzień. Po 2 dniach zaczął się sprzeciw –uciekanie od nocnika i sikanie po kątach. Dokładnie wie do czego służy nocnik, ale nie ma najmniejszej ochoty go używać.
Sytuacja ta skojarzyła mi się z procesem zmian, a, na ten moment, z tym właśnie etapem chaosu, zwątpienia w sens, a nawet buntu przed dużą zmianą. „Skoro do tej pory przez całe życie sikałem w pieluchę, to w sumie po co mi ten nocnik, po co ten wysiłek i zawracanie sobie głowy sprawami innymi niż moja codzienność – zabawa i poznawanie świata???”
No właśnie, jak myślisz- po co? 🙂

A Ty też czasami uciekasz od „nocnika”? 🙂