Długo zastanawiałam się, czy o tym napisać. Bo czy to nie jest zbyt prywatna sprawa? A poza tym przyznaję się w ten sposób do jakiejś mojej słabości… No ale co tam! Myślę, że nie jestem jedyną osobą, która nie do końca toleruje swoją teściową 😉

Mamy zupełnie inne podejście do wychowania dzieci, ZUPEŁNIE inne rozumienie świata i całkowicie odmienny poziom empatii… Bycie pod jednym dachem z taką osobą non-stop przez 2 tygodnie sprawiło, że zmęczenie nie znikało z mojej twarzy, a szeroki uśmiech pojawiał się dopiero, gdy wychodziłam z domu bez wyżej wspomnianej osoby.
Już pojechała do swojego domu daleko ode mnie, a mi przypomniała się historia, którą kiedyś usłyszałam od mojej babci:

Pewien biedak mieszkał z rodziną na wsi w jednej izbie. Było im bardzo ciasno i nie wiedział, jak poradzić sobie z tą sytuacją. Udał się więc do wioskowego mędrca po radę. Mędrzec odpowiedział mu w ten sposób:
– Kup kozę i niech zamieszka razem z wami.
Mężczyzna postąpił zgodnie z tą radą. Po miesiącu pojawił się u mędrca ponownie i znowu zaczął się skarżyć na ciasnotę w izbie. Mędrzec poradził mu:
– Sprzedaj kozę.
Nie minęły 2 dni, kiedy uradowany mężczyzna przybiegł do mędrca i już u drzwi dziękował:
– Jak dobrze mi poradziłeś. Żyje nam się teraz o wiele lepiej!

Ta historia ma dla mnie mocniejszy przekaz niż dotychczas. KOCHAM moje życie, mój rodzinny spokój i osoby, jakimi się otaczam na co dzień. Czasem potrzebna jest ta przysłowiowa „koza”, by jeszcze bardziej docenić to, co się ma.
Ta historia o biedaku i kozie będzie dla mnie jak antidotum na gorsze chwile.

A Ty? Pamiętasz jakieś swoje doświadczenia z metaforyczną „kozą”?:)